Pod koniec drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia o godzinie 23 ciężko wstałem od biurka. Dwie godziny szukania odpowiedniej diety dla nowego żółwika (prezent choinkowy mojego syna) a także zwyczajowa, świąteczna ociężałość po trzydniowym wypasaniu żołądka nieźle dała się memu cielsku we znaki i wtedy myślałem już tylko o odpoczynku. Następna, rytualna już czynność tj. wyjście na chwilkę przed dom w celu oceny sytuacji zmieniła wszystko. Nagle całe zmęczenie i ociężałość mnie opuściły pozostawiając tylko głód obserwacji narastający we mnie od dłuższego czasu.
Nie fatygowałem się wiele z doborem lokalizacji. Po prostu wystawiłem teleskop i lornetkę na statywie przed domem skąd rozpościerał się widok na zachodnią oraz wschodnią część nieboskłonu. Od południa niebo zasłaniała mi ściana lasu rosnącego tuż obok, od północy przeszkodą był mój dom. Warunki całkiem przyzwoite, jakieś 8/10 i z każdą mijającą godziną było coraz lepiej.
Rozstawienie sprzętu zajęło mi około 5 minut, zacząłem od teleskopu tak by jak najszybciej schłodzić jego optykę, następnie wziąłem się za statyw do lornetki i samą lornetkę. Gdy wszystko było gotowe spojrzałem na wspomniane we wstępie Plejady, które pięknie rysowały się nad drzewami, widać je było doskonale gołym okiem a widok w Nikonce zwalał z nóg. Siedem Sióstr polecam każdemu jako typowy obiekt startowy. Podczas gdy wasze wielkie teleskopy jeszcze nie zdążyły się schłodzić łatwo dostrzegalne obiekty takie jak właśnie Plejady czy dajmy na to M31 mogą dać wiele obserwacyjnej radochy. Gdy już się napatrzyłem skierowałem lornetkę ciut niżej i na lewo by przyjrzeć się bliżej grupie otwartej Hiady. W środkowej części obserwacji wróciłem do tych obiektów z dobsonem lecz zdaje mi się a nawet jestem pewien, że najwięcej do zaoferowania córy Atlasa mają obserwowane przez lornetkę.
Po tym pięknym początku sesji przeskoczyłem ponad zachodzącym Muniem i trafiłem do Andromedy gdzie przywitała mnie Wielka Mgławica w Andromedzie M31, w Nikonkę trafiły też fotony biegnące od M33 - Galaktyki Trójkąta. I w tamtym momencie trochę zrzedła mi mina, patrzę sobie ładnie na ten śliczny obiekt i nagle wszystko w lornetce zbladło... mątwy jedne, chmury. Skąd one tu? Klątwa jakaś chyba padła na mnie wraz z zakupem teleskopu. Po dwóch minutach chmury zasłały całe niebo mi nie zostawiając ani skrawka, ale nieee... nie poddam się. Wylajzłem tu mimo przejedzenia, mimo zmęczenia to będę stał w gotowości z nadzieją na poprawę sytuacji. I powiem wam, że bardzo dobrze zrobiłem. Po 15 minutach mątwy poleciały straszyć kogoś innego mnie zostawiając z głową w gwiazdach.
Nadszedł czas na GSO. I poszło: Mizar i Alkor - układ ten charakteryzuje się tak dużą separacją, że przy obserwacjach przez 9 milimetrowy okular (133-krotne powiększenie) jedna chowa się w jednym a druga w drugim kącie pola widzenia. Następnie spotkałem się z Polaris, chciałem przyjrzeć się dokładniej gwiazdom Pierścionka i tu znów muszę przyznać, że to kolejny obiekt, który w mej ocenie lepiej prezentuje się widziany przez lornetkę (to tylko moje zdanie, wy może macie inne zdanie).
Dalej przeniosłem się w okolice gwiazdozbioru Perseusza, gdzie wpierw trafiłem na jeden z najładniejszych obiekt teleskopowo lornetkowy czyli słynne Chichotki. Następnie mimo usilnych starań poległem na M76 - Mgławica Małe Hnatle, jako przyczynę niepowodzenia wskazuję nawigacyjny brak doświadczenia. Nie przejąłem się tym jednak, jeszcze nie raz tu wrócę i w końcu mi się uda 😃
Dalej czekała na mnie najbardziej udana część tejże sesji. Wraz z teleskopem i Nikonką przeniosłem się na wschodnią część nieboskłonu gdzie Duży Wóz "wisiał" z dyszlem skierowanym w dół i wskazywał na Arktura.
Wpierw w szukaczu odnalazłem ostatnią gwiazdę dyszla - Alkaid i od niej kierowałem się na prawo w kierunku gwiazdy Cor Caroli w Psach Gończych. Po przebyciu około 1/4 drogi do tejże gwiazdy trafiłem na Galaktykę Wir. Ta w 30mm okularze wyglądała wprost przecudownie, nawet przy 40-krotnym powiększeniu dostrzegalna była pewna nieregularność po prawej stronie M51. Przy powiększeniu 133x w 9mm okularze z łatwością już dostrzegalna była zarówno M51 jak i jej towarzyszka NGC 5195, obie z widocznymi pojaśnieniami w centrum. Jeszcze bliżej Serca Karola znalazłem kolejną galaktykę - M63 Galaktyka Słonecznik, ta ciut ciemniejsza, lekko wydłużona. Następnie odwiedziłem M3, już kiedyś tu byłem z Nikonką i szkicownikiem i teraz znowu widok tejże gromady kulistej natchnął mnie do wyjęcia przyborów i postawienia kilku kropek na kartce:
Na koniec odwiedziłem jeszcze Arktura by drugi raz podejść (tym razem z powodzeniem) do asteryzmu "Czapka Napoleona". Początkowo słabo dostrzegałem poszczególne gwiazdki tego obiektu. Arktur przyćmiewał je swoim blaskiem. Dopiero jak odsunąłem go nieco poza pole widzenia okularu możliwe było dostrzeżenie charakterystycznego kształtu, w który układa się sześć dostrzeżonych przeze mnie gwiazd. Niżej wstawiam szkic, który nastręczył mi trochę trudności. Co postawiłem gwiezdną kropeczkę to Arktur wlazł z powrotem w pole widzenia i dosłownie mnie oślepiał przy każdym kolejnym spojrzeniu w okular. No ale jakoś się udało i tak to teraz wygląda:
I tym artystycznym aspektem zakończyłem moją 23 sesję obserwacyjną.
Natomiast relację z tejże sesji zakończę tym czym ją rozpocząłem:
"Naprawdę biedny ten kto Plejad nie widział..."
Nie fatygowałem się wiele z doborem lokalizacji. Po prostu wystawiłem teleskop i lornetkę na statywie przed domem skąd rozpościerał się widok na zachodnią oraz wschodnią część nieboskłonu. Od południa niebo zasłaniała mi ściana lasu rosnącego tuż obok, od północy przeszkodą był mój dom. Warunki całkiem przyzwoite, jakieś 8/10 i z każdą mijającą godziną było coraz lepiej.
Rozstawienie sprzętu zajęło mi około 5 minut, zacząłem od teleskopu tak by jak najszybciej schłodzić jego optykę, następnie wziąłem się za statyw do lornetki i samą lornetkę. Gdy wszystko było gotowe spojrzałem na wspomniane we wstępie Plejady, które pięknie rysowały się nad drzewami, widać je było doskonale gołym okiem a widok w Nikonce zwalał z nóg. Siedem Sióstr polecam każdemu jako typowy obiekt startowy. Podczas gdy wasze wielkie teleskopy jeszcze nie zdążyły się schłodzić łatwo dostrzegalne obiekty takie jak właśnie Plejady czy dajmy na to M31 mogą dać wiele obserwacyjnej radochy. Gdy już się napatrzyłem skierowałem lornetkę ciut niżej i na lewo by przyjrzeć się bliżej grupie otwartej Hiady. W środkowej części obserwacji wróciłem do tych obiektów z dobsonem lecz zdaje mi się a nawet jestem pewien, że najwięcej do zaoferowania córy Atlasa mają obserwowane przez lornetkę.
Po tym pięknym początku sesji przeskoczyłem ponad zachodzącym Muniem i trafiłem do Andromedy gdzie przywitała mnie Wielka Mgławica w Andromedzie M31, w Nikonkę trafiły też fotony biegnące od M33 - Galaktyki Trójkąta. I w tamtym momencie trochę zrzedła mi mina, patrzę sobie ładnie na ten śliczny obiekt i nagle wszystko w lornetce zbladło... mątwy jedne, chmury. Skąd one tu? Klątwa jakaś chyba padła na mnie wraz z zakupem teleskopu. Po dwóch minutach chmury zasłały całe niebo mi nie zostawiając ani skrawka, ale nieee... nie poddam się. Wylajzłem tu mimo przejedzenia, mimo zmęczenia to będę stał w gotowości z nadzieją na poprawę sytuacji. I powiem wam, że bardzo dobrze zrobiłem. Po 15 minutach mątwy poleciały straszyć kogoś innego mnie zostawiając z głową w gwiazdach.
Nadszedł czas na GSO. I poszło: Mizar i Alkor - układ ten charakteryzuje się tak dużą separacją, że przy obserwacjach przez 9 milimetrowy okular (133-krotne powiększenie) jedna chowa się w jednym a druga w drugim kącie pola widzenia. Następnie spotkałem się z Polaris, chciałem przyjrzeć się dokładniej gwiazdom Pierścionka i tu znów muszę przyznać, że to kolejny obiekt, który w mej ocenie lepiej prezentuje się widziany przez lornetkę (to tylko moje zdanie, wy może macie inne zdanie).
Dalej przeniosłem się w okolice gwiazdozbioru Perseusza, gdzie wpierw trafiłem na jeden z najładniejszych obiekt teleskopowo lornetkowy czyli słynne Chichotki. Następnie mimo usilnych starań poległem na M76 - Mgławica Małe Hnatle, jako przyczynę niepowodzenia wskazuję nawigacyjny brak doświadczenia. Nie przejąłem się tym jednak, jeszcze nie raz tu wrócę i w końcu mi się uda 😃
Dalej czekała na mnie najbardziej udana część tejże sesji. Wraz z teleskopem i Nikonką przeniosłem się na wschodnią część nieboskłonu gdzie Duży Wóz "wisiał" z dyszlem skierowanym w dół i wskazywał na Arktura.
Wpierw w szukaczu odnalazłem ostatnią gwiazdę dyszla - Alkaid i od niej kierowałem się na prawo w kierunku gwiazdy Cor Caroli w Psach Gończych. Po przebyciu około 1/4 drogi do tejże gwiazdy trafiłem na Galaktykę Wir. Ta w 30mm okularze wyglądała wprost przecudownie, nawet przy 40-krotnym powiększeniu dostrzegalna była pewna nieregularność po prawej stronie M51. Przy powiększeniu 133x w 9mm okularze z łatwością już dostrzegalna była zarówno M51 jak i jej towarzyszka NGC 5195, obie z widocznymi pojaśnieniami w centrum. Jeszcze bliżej Serca Karola znalazłem kolejną galaktykę - M63 Galaktyka Słonecznik, ta ciut ciemniejsza, lekko wydłużona. Następnie odwiedziłem M3, już kiedyś tu byłem z Nikonką i szkicownikiem i teraz znowu widok tejże gromady kulistej natchnął mnie do wyjęcia przyborów i postawienia kilku kropek na kartce:
Pół miliona gwiazd gromady M3 widoczne w 40-krotnym powiększeniu teleskopy GSO 8"
Tu ten sam obiekt tyle że w powiększeniu 133x
Asteryzm "Czapka Napoleona", najjaśniejsza gwiazda widoczna w prawej dolnej części szkicu to Arktur.
I tym artystycznym aspektem zakończyłem moją 23 sesję obserwacyjną.
Natomiast relację z tejże sesji zakończę tym czym ją rozpocząłem:
"Naprawdę biedny ten kto Plejad nie widział..."
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich astrozakręconych 😃
Komentarze
Prześlij komentarz